To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
FORUM
Projekt "Bociany Integrują"

Ciekawostki o bocianach - Dzieci Sanyi i Mari

gersenda - Czw 23 Wrz, 10 01:10
Temat postu: Dzieci Sanyi i Mari
Ciekawa i trochę smutna historia.
Opowieść tę znalazłam na węgierskim forum www.madarak.szigete.hu
Było sobie gniazdo, a w tym gnieździe para bocianów : Sanyi i Mari.



Bociany były szczęśliwe. W zeszłym roku wychowały trójkę pięknych dzieci : http://www.youtube.com/wa...player_embedded , rok wcześniej w świat została stąd wyprawiona piątka młodych bocianków.
W tym roku wykluła się czwóreczka piskląt. Niestety! Zdarzyło się nieszczęście. Gniazdo spadło. Dwójka dzieci zginęła na miejscu. Mimo szybkiej pomocy zorganizowanej przez Annę z węgierskiego forum . Dwójka dzieci została zabrana do szpitala w Hortobagy. Miały dość duże obrażenia nóg i skrzydeł. Zajął się nimi troskliwie dr Janos Deri.
Zrozpaczeni rodzice pozostali na miejscu i uparcie siedzieli na ruinach swojego gniazda.
Młode bocianki szybko dochodziły do siebie i, mimo, że czekały je jeszcze operacje, wszyscy liczyli na to, że może wyzdrowieją i zdążą odlecieć do Afryki.
W międzyczasie Anna wygrała walkę o wymianę podestów dla bocianich gniazd na swojej ulicy. Sanyi i Mari zdążyli nawet urządzić swój nowy dom. ( Akcja wymiany : http://madarak.szigete.hu....php?f=20&t=460 )
Dziewczyny z Madarak Szigete odwiedzały bocianki w szpitalu i cieszyły się , że są silne i wesołe. 29 sierpnia Anna pojechała do szpitala, aby dowiedzieć się, jak przebiegły operacje.
Pracownik administracji popatrzył do komputera …i powiedział, że obydwa bocianki nie żyją. Jeden zmarł 5 sierpnia, a drugi 7 sierpnia.
Zszokowana Anna wróciła do domu. Wszyscy opłakali bocianki, Baby zrobiła dla nich filmik pożegnalny : http://www.youtube.com/wa...player_embedded
Kiedy Anna trochę doszła do siebie, pojechała do doktora Deri, żeby dowiedzieć się, co się stało. Doktor oświadczył, że wszystko jest w porządku! Bocianki żyją i mają się dobrze! A ta informacja, to był „błąd administracyjny”!
Nie odlecą, może nawet nigdy nie będą samodzielne, ale żyją i wyglądają na szczęśliwe! Dzięki Annie. Dzięki Niej, Sanyi i Mari mają też nowe, bezpieczne gniazdo. Dobrze, że tacy wspaniali ludzie jeszcze są! :-)

A to dzieci :-D :



Zdjęcia są, oczywiście Anny, a więcej można ich zobaczyć tutaj: http://madarak.szigete.hu...14&t=82&start=0 w poście Anny z 5 września, godz.8:11. Poniżej są też zdjęcia, przepiękne, tańczących, jak żurawie, szczęśliwych, zdrowych, innych bocianów, szykujących się do migracji na łąkach Hortobagy, wykonane przez Pusi.

Halka - Czw 23 Wrz, 10 06:41

Gersendo - dzięki za opowiedzenie historii Sanyi , Mari i bocianiątek...
Smutna to opowieść, :-( a jednocześnie podnosząca na duchu... :-) dzięki ludziom, którzy są wrażliwi na nieszczęście innych istot żyjących na ziemi...
Mam nadzieję, że Sanyi i Mari nie zrażą się tegoroczną tragedią, jaka Je spotkała i przylecą na wiosnę do nowego (bezpiecznego już), gniazda...

bazylia - Czw 23 Wrz, 10 08:17

Gersendo, po przeczytaniu tej historii pomyślałam dokładnie to samo co Halka. Nie będę więc powtarzać, tylko podpiszę się pod Jej postem.
gersenda - Pią 24 Wrz, 10 18:48

Dowiedziałam się od Pusi, że to gniazdo znajduje się w Nádudvar , które jest częścią Hortobagy. Tam jest więcej gniazd, które oni obserwują, też o nich czytałam. Pusi pisze, a propos dzieci Sanyi i Mari, że to były najbardziej bezsensowne śmierci w tym roku. Nie wiem, czy się z nią zgadzam. W tym roku było tak wiele bezsensownych śmierci piskląt, że nawet nie chcę sobie o nich przypominać. :-(
bazylia - Pią 24 Wrz, 10 19:36

Gersendo, a ja wiem, że zgadzam się z Tobą - w 100%. Ta historia mnie poruszyła nie tylko dlatego, że młode zginęły. Takich, i nie tylko takich, ale wszystkich bezsensownych śmierci w tym roku było za dużo i też nie chcę o nich myśleć :-( .
Polecam wszystkim obejrzenie filmu, który zalinkowałaś http://www.youtube.com/wa...player_embedded - są tam śliczne zdjęcia z cudownie dobraną muzyką. Chyba tylko na osobie bez serca nie zrobiłby wrażenia ...

gersenda - Nie 26 Wrz, 10 20:46

Pytałam o to, jakie są szanse na przywrócenie dzieci do naturalnego środowiska. Baby odpowiedziała, że jeden z bocianków miał być uwolniony z nadajnikiem, ale nie odleciał. Myślę, że to może lepiej. Wydaje mi się, że najważniejsze, że żyją, nawet jeśli spędzą to życie w azylu. Tutaj też mogą być szczęśliwe. Popatrzmy na Aniczkę i Honzika - ile już dzieci wychowały ? 19-cioro ? Straciłam już rachubę. A życie jest największą wartością. Tak jak niepełnosprawni ludzie, również niepełnosprawne zwierzęta mają prawo do życia i szczęścia. Nie wszyscy muszą być tacy sami.
bazylia - Nie 26 Wrz, 10 22:27

Gersendo, dzisiejsza informacja o śmierci Ipoly, także wychowanego przez ludzi, przeważyła szalę. Zawsze miałam dylemat co lepsze: życie w niewoli z pewnym wiktem, czy niepewna przyszłość na wolności. Teraz już go nie mam ... mam natomiast nadzieję, że bocianki będą szczęśliwe (nawet jeśli będą mieszkać w zoo) - masz rację, nie wszyscy muszą być jednakowi ...

Na forum węgierskim chyba nie odważę się już pisać ;-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group